odwiedziło mój blog

wtorek, 30 czerwca 2015

9 miesięcy......tyle kończy dziś nasz Synek

A dalej jest w pogotowiu :(  Sprawę o pieczę wyznaczono nam na 21 sierpnia, mamy się cieszyć, że to i tak szybko. Ale co ja mam powiedzieć synkowi, jak mamy tak żyć, że dziecko poznaliśmy jak miał 8 miesięcy, dziś kończy 9 miesięcy a zabierzemy jak będzie miał prawie 11 :(
Czemu nikt tego prawa nie zmieni w Polsce, gdzie tu dobro dziecka, tylko zniechęcają chętnych do adoptowania dzieci, skoro tak pod górkę robią. Mamy pecha, bo sędzia idzie od jutra na urlop, na cały miesiąc.
Nadzieja jedyna pozostała w tym, aby zabrać synka do domu, to że sędzia wyrazi zgodę na urlopowanie dziecka, ale nie rozpatrzy wniosku bez wywiadu kuratorskiego, wywiad został zlecony 25 czerwca a do dzisiaj jeszcze nie wysłano pisma w tej sprawie, paranoja.
Tak ciężko zostawiać syna , wkładać do łóżeczka i wychodzić,  robi się taki smutny wtedy :( A jak przychodzimy to uśmiech od ucha do ucha, rozpoznaje swoich rodziców, uwielbia być tulony. A tu nie pozwalają nam zabrać synka do domu :(

12 komentarzy:

  1. Niektóre sądy są jakieś niepoważne ! My na pieczę czekaliśmy zaledwie 7 dni i sprawa odbyła się zaocznie, bez naszego udziału - nie zdążyli nam nawet wysłać "zaproszenia", bo wszystko potoczyło się naprawdę ekspresowo jak na polskie realia ( o pieczy dowiedzieliśmy się telefonicznie od opiekuna prawnego i jeszcze tego samego dnia zabraliśmy synka do domu).

    To naprawdę jakaś chora sytuacja, żeby dziecko tyle czasu musiało spędzić w placówce, już mając kochających i troskliwych rodziców, czekających na nie w domu :/ No ale przecież urlop sędziego ważniejszy - i nie można wyznaczyć kogoś innego z zastępstwie, kompetentnego do podjęcia decyzji w tej spawie :/

    A może spróbujcie gdzieś interweniować, jakoś to przyspieszyć? Czy boicie się, że tylko sobie tym pogorszycie sprawę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektóre sądy tak właśnie pracują.. Nasz sędzia też idzie na urlop teraz i przesunęło nam się czekanie o miesiąc. Tylko, że my mamy dziecko w domu juz dawno!
    Wiadomo, że przykro zostawiać dziecko ale musicie być silni. Dacie radę! Pozdrawiam serdecznie! Ola.

    OdpowiedzUsuń
  3. a nie możecie zmienić sędziego?Przecież nie jest jedyny?A prezes sądu?My napisalismy pismo .

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem że tak jest u nas było podobnie . . Jak by sędziowie nie wiedzieli ze ten pierwszy okres najważniejszy w tworzeniu się więzi miedzy dzieckiem a rodzicami.Smutne .

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja po prostu nie ogarniam. Gdzie tu dobro dziecka? Wyobrażam sobie jak musi być Wam i Synkowi ciężko. Zamiast cieszyć się sobą w domu... aj szkoda słów. A może faktycznie da się coś zrobić, jak podpowiadają dziewczyny.
    U nas sąd działa opieszale, ale na szczęście dla dyrektora DD najważniejsze jest dobro dziecka i po tygodniu od poznania Synek był z nami. Dobrze, że są tacy ludzie, chociaż pewnie do czasu, jak jakiś formalista wyżej nie dopatrzy się czegoś.
    Kochana życzę dużo sił, bo to będą dla Was trudne dwa miesiące. Choć ciągle mam nadzieję, że zadzieje się coś, co sprawi, że będziecie szybko razem w domu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bez wywiadu kuratorskiego nie ruszą nic :( Niby sędzia zastępczy rozpatruje pilne sprawy, pani w sekretariacie twierdzi, że nasza jest ważna sprawa, ale najpierw wywiad kuratorski. A w innym sądzie, para zabrała synka po tygodniu od złożenia wniosków, my mieliśmy pecha, że nasz synek podlega pod inny sąd. Ale co zrobić, no musimy dać radę. Krzywda Mu się nie dzieje tam gdzie jest, bo jest u bardzo dobrych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. To jakieś dziwne. My nie mieliśmy wywiadu kuratorskiego, na pieczę czekaliśmy 6 dni... Potem od razu do domu. Bardzo mi przykro. Bardzo Wam współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Współczuje i rozumiem co czujecie, mieliśmy tak samo trafiliśmy na okres ogórkowy i gdyby nie dobra wola opiekunki i jej ryzyko młoda byłaby u nas od września, a tak była u nas od lipca "nielegalnie", cały czas musieliśmy mieć telefon przy sobie aby w razie "W" odwieźć młodą do pogotowia, bagatela prawie 90km od nas, ale udało się nie było alarmu i takim to sposobem byliśmy ze sobą szybciej. Tylko wiadomo nie każdy chce tak ryzykować
    Trzymam kciuki aby coś dało się załatwić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana przytulam...
    My czekaliśmy dwa miesiące na pieczę więc rozumiem, choć właściwie nie rozumem i nie zrozumiem dlaczego sądy, sędziowie tak zwlekają. Powinno być ustawowo określony czas kiedy sędzia musi wydać pieczę. Jak czytam, że niektórzy czekali parę dni to normalnie im zazdroszczę. I powiem szczerze, że im dłużej jesteśmy w trójkę tym bardziej żal mi tych miesięcy kiedy nie mogliśmy być razem.U nas rozmowa z przewodniczącym wydziału nic nie pomogła - totalny brak zrozumienia i wszystko tłumaczył "dla dobra dziecka". Mieliśmy zamiar udać się do rzecznika praw dziecka, ale pismo z ośrodka adopcyjnego o tzw. zażalenie załatwiło ostatecznie sprawę.
    Trzymajcie się i walczcie!!!!!
    Pozdrawiam Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyśka a jakie zażalenie? bo ja już nie wiem co robić, oa jakoś sam nie wie co robić, jak nam pomóc, mam wrażenie, że jesteśmy z mężem zdani na siebie tylko :( Napisałam drugi wniosek o urlopowanie, bo pierwszy sędzina dziś stwierdziła, że przewodnicząca ma go rozpatrzyć a wraca 1 sierpnia z urlopu.

      Usuń
    2. Tak naprawdę to była skarga dyrektora oa, ale zawsze lepiej brzmi "zażalenie" szczególnie dla wielce szanownych sędziów RP. Owe zażalenie trafiło jednocześnie do prezesa sądu i do przewodniczącego wydziału - osobiście zaniesione przez pracownika ośrodka. Nie widzieliśmy pisma, ale pani psycholog, która miała nas pod swoją opieką po krótce zreferowała nam treść pisma: prośba o natychmiastowe rozpatrzenie wniosku o pieczę, o pochyleniem się nad sprawą nie tylko przez pryzmat prawa, ale i człowieczeństwa biorąc przy tym pod uwagę faktycznie dobro dziecka, odniesiono się do historii współpracy ośrodka z owym sądem podkreślając przy tym, że jeszcze nigdy na przestrzeni tych lat nie było przypadku, aby rodzice tak długo czekali na swoje upragnione dziecko, opisana została nasza historia, nasze pierwsze spotkanie z córeczką, to ile razy w tygodniu jesteśmy u córeczki, opinia o nas "cioci" i "wujka" z pogotowia rodzinnego. Nie wiem co tak naprawdę na nich podziałało ale w środę pismo zaniesiono do sądu a w czwartek już pani sędzina łaskawie wydała decyzję i w piątek córeczka była już u nas.
      Kurczę jak ośrodek może być bezradny przecież nie jesteście pierwszą parą, która adoptuje dziecko! Oni mają swoje kanały, ludzi no i przede wszystkim doświadczenie. Nasza pani psycholog monitorowała naszą sprawę, dzwoniła do pani sędziny mimo, że ta nie chciała z nią za bardzo rozmawiać, albo mówiła, że ośrodek stosuje naciski, ale ta mimo to nadal dzwoniła. Kazała nam przynajmniej raz w tygodniu iść do archiwum sądu i wypożyczać akta sprawy aby monitorować prace pani sędziny - ta miała być świadoma, że patrzymy jej na ręce. My składaliśmy wniosek w połowie grudnia, więc też mieliśmy święta w perspektywie, potem ferie i urlop pani sędziny, bo przecież pani sędzina ma syna i musi poświęcić swój czas dziecku. Ostatecznie odbyły się dwie rozprawy, Na pierwszej zostaliśmy wysłani na badanie więzi do innego oa, a ostatecznie sprawa o przysposobienie odbyła się w połowie czerwca. Ale na podpis pani sędziny na uprawomocnieniu musieliśmy czekać aż do 31 lipca bo też miała urlop, pomimo że wyraziła zgodę na skrócenie czasu na uprawomocnienie się orzeczenia z 3 tyg. na 14 dni. Dużo by pisać,
      Nie wiem czy coś pomogłam, ale próbujcie wszystkiego, a przede wszystkim porozmawiajcie od serca z waszym oa, niech nie rozkłada rąk tyko działa!!!!!!

      Usuń
    3. Mój mąż już rozmawiał , szkoda gadać, nie chcę pisać tak publicznie, bo czytana jestem ;)

      Usuń