odwiedziło mój blog

niedziela, 30 grudnia 2012

27.XII.2012 rok -prezent urodzinowy-tatuaż ;)

Zrobiłam  sobie, a raczej mój mąż mi zafundował na urodziny tatuaż. Szukałam długo odpowiedniej sentencji i moja siostrzenica Anita idealną mi znalazła : "Never Lose Hope" - nigdy nie trać nadziei.

sobota, 22 grudnia 2012

18.XII.2012 rok kurs-siódme spotkanie-ostatnie :)

No nie wierzę, że to już po , że to tak szybko zleciało te 7 spotkań przez 7 tygodni. Panie ubolewały nad tym, że już koniec, że przydałyby się jeszcze 3 godziny spotkaniowe, ale cóż, nic na to nie poradzimy, musieliśmy już je zakończyć.
Oj intensywne to było spotkanie, mieliśmy scenki, trudno było je odgrywać. Musieliśmy wcielać się w role rodziców i dzieci, mój mąż grał ojca 10 letniego chłopca, a ja w innej scence mamę 3 letniej dziewczynki.  Szczegółów ze scenek nie napiszę, bo mimo, że trudne do odgrywania, to jednak warto być zaskoczonym, nie iść na to spotkanie z wiedzą, jak dokładnie wyglądają te scenki ;) Tak jak pisałam, ciężko było, nawet pani psycholog na nas się zawiodła troszkę, ale warto je odgrywać, bo człowiek wyciąga wnioski na przyszłość.
Musieliśmy jeszcze raz napisać nasze oczekiwania co do dziecka, nasze akurat się nic nie zmieniły, choć wahaliśmy się czy nie zmienić 1-3, ale jednak zostawiliśmy wiek 0-3.
Na koniec dostaliśmy jeszcze zadanie domowe, mamy napisać bajeczkę dla naszego dziecka, jaak wiadomo z wcześniejszych wpisów, my już taką posiadamy :) Mamy je oddać do 8 stycznia, a gdzieś około 15 stycznia kwalifikacje :) Już wiem, że najgorsze, będzie to czekanie  na TEN telefon, teraz nam czas leciał, między badaniami, testami, spotkaniami kursowymi a teraz już tylko czekanie. Straszne to są emocje, jest tęsknota za naszym dzieckiem, już bym chciała je tulić w ramionach. Mam cały czas to przeczucie, że ono jest już na tym świecie, ciągle myślę o nim i proszę w myślach, aby nikt mojego dziecka nie skrzywdził. Pociesza mnie myślę, że za rok na bank już będziemy w trójkę albo czwórkę :)


poniedziałek, 17 grudnia 2012

16.12.2012 rok -moje urodziny :)

Wczoraj były moje 33 urodziny :) Oj jak ten czas leci, pamiętam, że gdy zaczęliśmy się starać o dziecko miałam niespełna 22 lata a mój mąż 20, teraz jesteśmy po 30 ;)
Mam nadzieję, że za rok 34 urodziny będę obchodzić jako mama. Chociaż w sumie ja mamą jestem, mamą czterech Aniołków, które czuwają nad nami w niebie.
Jutro ostatni dzień  kursu :)

środa, 12 grudnia 2012

12.12.12

Taka fajna data, to warto ją utrwalić na blogu :)

Kurs dobiega końca, 10 lat się leczyliśmy, a tutaj w 6 miesięcy przeszliśmy całą procedurę, niebywałe :)  Ale coś mi się wydaje, że to oczekiwanie na TEN telefon, będzie się nam dłużyło, bo tęsknię za naszą Kruszynką.

11.12.2012 rok kurs- szóste spotkanie

No i co, kolejne spotkanie za nami, tak tak, to już szóste było, w następny wtorek ostatnie, siódme :)
Będziemy odgrywać scenki oraz rozmawiać o jawności adopcji. Czy wiecie, że bardzo dużo osób deklaruje o jawności a tak naprawdę później zmieniają zdanie i nie ujawniają , że dziecko jest adoptowane, ja sobie tego nie wyobrażam, moje dziecko będzie wiedziało od początku o swoim pochodzeniu.
Na wczorajszym spotkaniu omawialiśmy film o FAS, wygląda na to, że po tygodniu przemyśleń, dużo osób nie boi się zbytnio tej choroby, tylko jest mały szczegół, na filmie dzieci nie były mocno obciążone, a jak wiadomo dziecko z FAS może być głęboko upośledzone. My z mężem nie baliśmy się powiedzieć, że boimy się FAS, ale na przykład nie boimy się gdy dziecko będzie nadpobudliwe. Zresztą kolejny raz napiszę, że wiadomo, dzieci przeznaczone do adopcji mają zawsze jakieś problemy, które miłością, cierpliwością i pracą możemy zmniejszyć albo całkiem je wykluczyć.
Rozmawialiśmy także o stylach wychowawczych, musieliśmy powiedzieć jaki styl był w naszym domu rodzinnym oraz jaki my chcemy stosować wobec naszego dziecka. Przerażające jest to, że tak wielu z nas było w dzieciństwie bitych, poniżanych, ja na szczęście miałam bardzo dobre dzieciństwo.  Przeraziła mnie opowieść siostry, że jej znajomej wnuk gdy narozrabiał, musiał klęczeć z miską pełną wodą podniesioną nad głową, jakie to okrutne :( Gdy babcia zadała pytanie synowi dlaczego to robi, że to straszne, to odpowiedział, przecież ty mamo nas też biłaś.
Nie wyobrażam sobie stosować takich kar czy bicia wobec własnych dzieci. Ja jestem duża, dziecko jest małe, bezbronne, by mi serce pękło. Oczywistością jest, że jednak nie ma czegoś takiego jak bezstresowe wychowanie, dzieci muszą mieć karę, ale niech to będzie kara w stylu, teraz siedzisz na tym schodku przez dwie minuty, bo zrobiłeś to i to. Jak już karać, to kara musi być krótka i musi być tu i teraz, nie karajmy dzieci, że trzy godziny temu nie chciał iść grzecznie umyć zębów.

sobota, 8 grudnia 2012

04.XII.2012 rok Kurs-piąte spotkanie

Na tym spotkaniu omawialiśmy karty dzieci jakie dostaliśmy do domu, każda para miała inną. W naszej zaniepokoił nas brak informacji o ojcu oraz choroba skórna matki. Na początku się przeraziliśmy tej choroby , stwierdziliśmy, że byśmy nie zdecydowali się  na te dzieci . Ale w ciągu kolejnego tygodnia zainteresowałam się więcej tą chorobą, porozmawiałam z osobami które ją mają i nie jest wcale straszna, więc na następnym spotkaniu wspomnimy o tym.
Obejrzeliśmy także film o FAS, dający dużo do myślenia, lekko przerażający. Po obejrzeniu filmu tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że dziecka z FAS nie chcemy. Chcieliśmy do tej pory dziecko od 0-3, teraz zastanawiamy się czy nie zmienić na od roku wzwyż. U około roczniaka już bardziej można dostrzec ewentualne choroby.
Na przyszłych wtorkowych zajęciach będziemy omawiać film i w ogóle rozmawiać o FAS. Aż się nie chce wierzyć, że w przyszły wtorek to już przedostatnie zajęcia, ależ ten czas zleciał. Będę za tymi zajęciami tęsknić.