odwiedziło mój blog

wtorek, 30 lipca 2013

Jak się kocha adoptusia

No jak się kocha adoptowane dziecko, mniej czy bardziej niż biologiczne? Ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, bo jeszcze dziecka nie mam, sądzę, że będę je kochać bardzo, bo jeszcze Go nie znam a już zajmuje cząstkę mojego serca.
Ale czy ktokolwiek potrafi na to pytanie odpowiedzieć, kto nie doświadczył macierzyństwa, że tak nazwę mieszanego? Niedawno wypowiedziały się dwie mamy, które jedno dziecko mają adopcyjne a drugie biologiczne, u nich miłość do dzieci jest taka sama.
Gdy zdziwiłam się, że matka dziecka biologicznego wypowiada się, że dziecko adoptowane kocha się ciut mniej niż biologiczne, to zostałam nazwana przewrażliwioną, że każdy ma prawo uważać jak chce a ja mam wyluzować.  Owszem, ma prawo, ale nawet jeśli to jest jego zdanie to denerwuje mnie to, bo taka osoba nie może tego wiedzieć, dla tej osoby to abstrakcja, bo tego osobiście nie doświadczyła. A argument, że kocha się mniej, bo nie nosiło się w brzuchu uderzyło we mnie bardzo, zwłaszcza gdy człowiek czyta takie rzeczy pisane przez osoby, które wydawały się życzliwe i trzymały za mnie kciuki. Pocieszeniem miało być, że ciut mniej to nie znaczy gorzej.......ręce mi opadły i zrobiło mi się strasznie smutno i przykro.

8 komentarzy:

  1. Nie wydaje mi się, aby adoptowane dziecko kochało się mniej. Przecież to jest dziecko tak przez nas wyczekiwane. Moja znajoma ma adoptowanego synka i co chwilę mu mówi jak bardzo go kocha...Nie wiem,może rzeczywiście każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania.JA osobiście uważam inaczej że wszystkie dzieci kocha się jednakowo. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przejmuj się igorancją tych dziewczyn-dla nich ciąża i macierzyństwo to normalna sprawa,mają to na zawołanie.Owszem,kochają swoje dzieci,ale nie mają pojęcia jak to jest kochać takiego malucha,którego się jeszcze nie zna.Kocha się go bezwarunkowo,nie za to ,że jest podobny do mamy czy taty,nie dlatego,że kopał mnie w brzuch kiedy byłam w ciąży ale za to,że jest.Jesteśmy świadome ryzyka wystąpienia różnych chorób i powikłań,wiemy,że jest ono większe niż w normalnych rodzinach a mimo tego serce Cię z tęsknoty boli.Powiedziałabym nawet,że kocha się takie dzieciaczki bardziej-znasz bardziej planowane,bardziej wyczekane Dzieciątka od tych naszych,o których marzymy dzień i noc,na które czekamy od lat?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki :) Dzisiaj opowiedziałam o tym mamie i siostrze, mama powiedziała, że można kochać dziecko, które nie jest nasze biologiczne bardzo, bo ona gdy nie mogła zajść ze mną w ciążę, bardzo pokochała wnuczka mojej niani, chciała go nawet adoptować :)

    Aurelia, jasne, że każdy ma prawo do własnego zdania, ale jak można się upierać przy czymś czego się nie doświadczyło, więc się nie wie jak to nasze serducho by reagowało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy znasz może książkę "Wieża z klocków" Katarzyny Kotowskiej? Ona pięknie napisała: "... proszę, nie pytajcie, czy można kochać adoptowane dziecko jak swoje własne. Nie wiem, jak się kocha urodzone przez siebie dziecko. Nie dowiem się. Zapewne każdego człowieka kocha się nieco inaczej. Wiem, jak kocham Piotrka. Wyżebrałam go, wymodliłam, wycierpiałam. W bólu rodzi się dziecko. Moje też. Moje własne." I tyle w temacie. Pozdrawiam serdecznie i życzę dzieciaczka jak najszybciej:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Isa, tak czytałam, ale już dokładnie treści nie pamiętam, chyba czas zakupić książeczkę, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie stwierdzenie, że kocha się mniej, sugeruje, że takie dziecko adoptowane jest gorszej kategorii, a przecież to bzdura. Nie doświadczyłam tego problemu, ale moim zdaniem, na dziecko adoptowane czeka się z taką samą miłością, czułością, podekscytowaniem, jak na to, które jest w brzuchu... Może nawet bardziej, ale to już Dziewczyny pisały. Tak jak w przypadku narodzin dziecka, tak w przypadku, kiedy zostaniecie rodzicami adopcyjnymi wszystko się zaczyna-wspólne życie, nauka siebie itd. Nie słuchałabym i nie czytałabym takich głupot. A Tobie życzę żebyś jak najszybciej sama przekonała się jak wielka jest miłość do dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mysza, a te dyrdymały to pani, która ma biologiczne, czy biologiczne i adoptowane? Napiszę trochę w temacie miłości, trochę ogólnie o adopcji ;)
    Niestety w naszym kraju szczególnie pokutuje wiele jeszcze mitów na temat adopcji. Np. jak słyszę "ależ ona ma szczęście!" uśmiecham się mówiąc, dziękuję, ale my większe. I są tacy, co rozumieją i tacy, co nie. ;)
    Albo "wdzięczna będzie, bo TAKIE dzieci wdzięczne są". A za co wdzięczna? Nie mogłam zajść w ciążę i urodzić to jest to inna droga. Do posiadania potomka ;)
    Głodny sytego nie zrozumie i tu chyba coś w tym jest.
    A ocenianie miłości? Mamę kopcham inaczej, tatę inaczej, męża jeszcze inaczej a córeczka to już inna galaktyka kochania. Czy któreś kocham mocniej? Nie, po prostu inaczej. Bo mama jest mamą, tato, tatą itd.
    Co do podobnieństw, z każdym dniem widzę kawałek siebie lub męża w Młodej. Ale najbardziej widzę Ją jako Ją. NIepowtarzalną, cudowną, samą sobie. I kocham. Bezgranicznie, bezwarunkowo. za to, że jest. Nawet jak wstaje o 5 nad ranem a ja do 1 czytałam ;)

    ..się rozpisałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisane!!! :) I BARDZO WZRUSZAJĄCO!
      Od siebie tylko dodam - jak można porównywać dwie bezgraniczne, nieskończone miłości?
      Sama czekam na pojawienie się mojego adoptusia i już Go kocham, całym, obolałym serduszkiem!
      Zapraszam do mnie ---> http://bocianieczekamy.blogspot.com/

      Usuń