odwiedziło mój blog

środa, 14 listopada 2012

13.XI.2012 rok kurs-drugie spotkanie

No dobrze, postaramy się na trzecie spotkanie dotrzeć przed czasem a nie na minutę przed "godziną zero". Zdążyłam sobie jeszcze szybko zrobić pyszną kawkę i zasiadłam za wielkim stołem z pozostałymi uczestnikami warsztatów. No zapomniałabym o najważniejszym, no oki, mniej ważniejszym, były pyszne różności do kawki mmmmm.
Na tym spotkaniu było również bardzo ciekawie i pouczająco, mogliśmy poznać jak wygląda to od strony sądowej, bo naszym gościem była pani sędzia . Przy łykach pysznej kawki a mąż przy pysznym soczku wiśniowym, słuchaliśmy co ciekawego ma do powiedzenia pani sędzia, oj a miała dużo do powiedzenie ważnych rzeczy.
Mogliśmy dowiedzieć się, jak naprawdę jest z tą adopcją ze wskazaniem, jak jest z nadawaniem nazwiska i imion praz jak to jest z tą różnicą wieku między dzieckiem a rodzicem. Najważniejszą rzeczą jaką mamy pamiętać to to, że w całej procedurze adopcyjnej jest ważne dziecko nie rodzic. To dziecku trzeba zapewnić jak najlepsze warunki.
Pani sędzia poopowiadała nam jakie czasami miała sprawy, uderzyło nas to, jak ojciec tłumaczył się przed sądem, że jego syn rozrabia, "bo wie pani, on jest adoptowany". Co to ma do rzeczy to chyba wszyscy wiemy, tak nic to nie ma do rzeczy, przecież nie liczą się geny a wychowanie.
Usłyszeliśmy także, jak rodzice sądzili OA, chcieli wysokie odszkodowanie, bo chcieli dziecko zdrowe a ono po kilku latach zachorowało. Nie rozumiem tego, przecież jesteśmy uczeni na szkoleniach, testach, rozmowach, że nie mamy gwarancji, że dziecko po roku czy dwóch latach nie zachoruje, ale czy biologiczne dzieci też nie chorują? dlaczego w ludziach taka ciemnota jest, no inaczej nie potrafię tego nazwać i smutno mi z  tego powodu. Przecież ośrodek nie mógł tego przewidzieć, oni dziecko przebadali, dali zdrowe. Niestety jak niektórzy nie nadają się na rodziców biologicznych tak i nie nadają się niektórzy na rodziców adopcyjnych. Bo tak łatwo zwalić im winę na adopcję i dziecko oddać jak niepotrzebny mebel, smutne to i przykre.
Troszkę nas wczoraj zasmuciła wiadomość, że prawdopodobnie czas oczekiwania na dziecko, to będzie 2 lata. No nie ma dzieci wolnych prawnie, niestety.

5 komentarzy:

  1. Rany,przeczytałam całego bloga jednym tchem.
    Zazdroszczę Wam,że juz jesteście tak daleko w procedurze i jednocześnie tak blisko poznania swojego dzieciatka.
    Możesz mi napisać gdzie składaliście papiery,że wszystko poszło tak szybko?
    Mu chcemy składać w Białymstoku i tam od złożenia dokumentów do telefonu z ośrodka czeka się pół roku;/
    Serdecznie Was pozdrawiam i zapraszam na naszego bloga
    www.nasze-in-vitro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) my jesteśmy w oa Zielona Góra, rzeczywiście szybko nam to poszło, słyszałam jak jedna para z naszego kursu mówiła, że 1,5 roku czekali na kurs od złożenia dokumentów. My mieliśmy już dosyć leczenia, adopcja to była dobra decyzja, jak ruszycie z procedurą, to zobaczysz jak zaświeci Wam od razu słoneczko, jaka to ulga jest, pożegnanie się z leczeniem. Życzę Wam wszystkiego dobrego. Na bloga zajrzałam.

      Usuń
  2. Tak właśnie już mi lżej na sercu jak pomyślę o adopcji;)
    A ja Cię chyba z forum ślubnego znam..
    Trzymam kciuki za dalsze szybkie kroki-nie ukrywam że wszystko co tu opisałaś bardzo mi pomogło.Teraz zastanawiamy się jak nasi znajomi mają napisać o nas rekomendację..;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że nie piszę na darmo hehe, że pomogę komuś tym pomóc, o to mi chodzi :) tak na ślubnym jestem ;) A listy znajomych, od serca, niech opiszą jacy jesteście i jakimi rodzicami będziecie :) jak co pisz na email allegama@o2.pl, służę pomocą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki!
    W razie czego napiszę.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń