odwiedziło mój blog

czwartek, 29 listopada 2012

27.XI.2012 rok kurs-czwarte spotkanie

Aż się nie chce wierzyć, że już czwarte spotkanie za nami, jest coraz poważniej, trudniej, ale super. Jeszcze przed nami  3 spotkania a ja tęsknię już za warsztatami. Dają nam dużo, bardzo dużo, uczymy się nowych rzeczy, mamy ciekawe spotkania z różnymi ludźmi. Na ostatnich warsztatach mieliśmy oglądać film o FAS, ale coś komputer nie chciał współpracować, obejrzymy na następnych. Mieliśmy ciekawe doświadczenie z dwiema historiami. Była historia Beatki i Andrzejka, zostaliśmy podzieleni , część z nas była Beatką a część Andrzejkiem , szczegółów nie zdradzę, aby każda para była zaskoczona, bo co to za ćwiczenia gdy się wie o co chodzi. Jedynie zdradzę, że były to dwie różne historie, narodziny dziecka kochanego i niekochanego.  Omawialiśmy także artykuły , które dostaliśmy do poczytania,między innymi artykuł o zielonogórskim ośrodku "niemowlak na gwarancji" (gazeta wyborcza 17-18 listopada 2012rok). Napiszę ważną rzecz, bo być może nikt Was w tym nie uświadomi. Gdy dziecko jest  ze zrzeczenia, ośrodek nie ma prawa dowiadywać się o rodzinie biologicznej dziecka, gdy matka decyduje się na podpisanie o zrzeczeniu, to dlatego, że chce dziecko zostawić i nie chce aby , brzydko napiszę, drążyć tematu. Tutaj już tylko zostaje dobra wola ośrodka, czy pomoże dowiedzieć się coś o rodzinie. Dla mnie na przykład bardzo ważne jest aby znać przeszłość rodziców, czy nie ma u nich chorób psychicznych.
Oczywiście w domu, kolejne mamy zadania do wykonania, troszkę popisać musimy.
Jak zwykle na koniec roku mamy nalot kuratorów w domu, w związku z RZ dla męża brata. Oczywiście z dumą mówię o adopcji, każdy gratuluje i trzyma kciuki. Wczoraj była pani kurator  z sądu, gdy opowiadałam w jakich okolicznościach znalazł się u nas męża brat, pani powiedziała, że jestem wielka, że mnie podziwia, prawie się popłakałam.

czwartek, 22 listopada 2012

20.XI. 2012 rok kurs-trzecie spotkanie

Na trzecim spotkaniu mieliśmy spotkanie z panią pielęgniarką, nawet nie wiadomo kiedy minęły te 4,5 godziny, chociaż przyznam szczerze, że o pielęgnacji dziecka co nie co wiem. Ale oczywiście było także mnóstwo ciekawych informacji odnośnie wychowywaniu, pielęgnacji dziecka, czy to choroba poważna czy mniej poważna.
Ważną rzeczą i może także przez to było obu stronom łatwiej, bardziej się rozumieliśmy, ponieważ pani pielęgniarka jest podwójną mamą adopcyjną, 5 letniego synka i 2,5 letniej córeczki. Teraz przepisy się troszkę zmieniły, jest mało dzieci wolnych prawnych, więc dłużej będziemy czekać na dziecko, natomiast pani pielęgniarka czekała zaledwie na synka 2 miesiące, a na córeczkę 6 miesięcy.
Nasza grupa coraz bardziej się integruje, coraz bardziej jesteśmy do siebie odważni, więcej na przerwach przy kawie i pysznym ciastku rozmawiamy.
Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o moim mężu, jaka ja jestem z niego dumna, nie dość, że przez kurs, musi w tygodniu pokonać 800km, to ma jeszcze siłę intensywnie uczestniczyć w kursie. Zadaje nie głupie pytania, ładnie wypowiada się, jest bardzo zaciekawiony, nie siedzi znudzony, co często mu się zdarza. Tutaj po prostu czuje, że jesteśmy tam w ważnej sprawie, w sprawie naszego dziecka :)
Muszę powiedzieć, że często mi się śnią dzieci, ale najczęściej mały chłopczyk, nawet mój tato ostatnio powiedział, że śniło mu się, że był wnuczek. Oj też czeka na tego wnuczka. Natomiast mój mąż cały czas córa i córa, najlepiej z blond loczkami ;)
Na następnych zajęciach będziemy mówić o ważnej rzeczy jaka zdarza się (niestety) w adopcjach, czyli o rozwiązywaniu adopcji, tak zwanych "zwrotkach".  Dostaliśmy do poczytania artykuły, między innymi artykuł, który przeczytałam przed poprzednim spotkaniem, o naszym ośrodku, ale rzecz wydarzyła się 15 lat temu. Napiszę więcej o tym po kolejnym spotkaniu , gdzie omówimy artykuły.

Chciałam w ogóle dodać, że bardzo bardzo się cieszę, że to moje pisanie komuś pomaga, tym bardziej chce mi się pisać dalej i więcej. Pozdrawiam moje nowe koleżanki blogowe i trzymam za Was kciuki &&&

środa, 14 listopada 2012

13.XI.2012 rok kurs-drugie spotkanie

No dobrze, postaramy się na trzecie spotkanie dotrzeć przed czasem a nie na minutę przed "godziną zero". Zdążyłam sobie jeszcze szybko zrobić pyszną kawkę i zasiadłam za wielkim stołem z pozostałymi uczestnikami warsztatów. No zapomniałabym o najważniejszym, no oki, mniej ważniejszym, były pyszne różności do kawki mmmmm.
Na tym spotkaniu było również bardzo ciekawie i pouczająco, mogliśmy poznać jak wygląda to od strony sądowej, bo naszym gościem była pani sędzia . Przy łykach pysznej kawki a mąż przy pysznym soczku wiśniowym, słuchaliśmy co ciekawego ma do powiedzenia pani sędzia, oj a miała dużo do powiedzenie ważnych rzeczy.
Mogliśmy dowiedzieć się, jak naprawdę jest z tą adopcją ze wskazaniem, jak jest z nadawaniem nazwiska i imion praz jak to jest z tą różnicą wieku między dzieckiem a rodzicem. Najważniejszą rzeczą jaką mamy pamiętać to to, że w całej procedurze adopcyjnej jest ważne dziecko nie rodzic. To dziecku trzeba zapewnić jak najlepsze warunki.
Pani sędzia poopowiadała nam jakie czasami miała sprawy, uderzyło nas to, jak ojciec tłumaczył się przed sądem, że jego syn rozrabia, "bo wie pani, on jest adoptowany". Co to ma do rzeczy to chyba wszyscy wiemy, tak nic to nie ma do rzeczy, przecież nie liczą się geny a wychowanie.
Usłyszeliśmy także, jak rodzice sądzili OA, chcieli wysokie odszkodowanie, bo chcieli dziecko zdrowe a ono po kilku latach zachorowało. Nie rozumiem tego, przecież jesteśmy uczeni na szkoleniach, testach, rozmowach, że nie mamy gwarancji, że dziecko po roku czy dwóch latach nie zachoruje, ale czy biologiczne dzieci też nie chorują? dlaczego w ludziach taka ciemnota jest, no inaczej nie potrafię tego nazwać i smutno mi z  tego powodu. Przecież ośrodek nie mógł tego przewidzieć, oni dziecko przebadali, dali zdrowe. Niestety jak niektórzy nie nadają się na rodziców biologicznych tak i nie nadają się niektórzy na rodziców adopcyjnych. Bo tak łatwo zwalić im winę na adopcję i dziecko oddać jak niepotrzebny mebel, smutne to i przykre.
Troszkę nas wczoraj zasmuciła wiadomość, że prawdopodobnie czas oczekiwania na dziecko, to będzie 2 lata. No nie ma dzieci wolnych prawnie, niestety.

czwartek, 8 listopada 2012

06.XI. 2012 rok kurs-pierwsze spotkanie

Jak to u nas bywa, dotarliśmy na kurs w ostatniej chwili, no ale tak, wyleciało nam z głowy, że drogę robią. Ale udało się dotrzeć na dwie minuty przed czasem. Weszliśmy do sali, większość par już siedziała. Rozsiedliśmy się przy dużym stole i nieśmiało  zerkaliśmy na naszych współtowarzyszy, czekając na rozpoczęcie kursu.
4 godziny minęły bardzo szybko, nawet bym rzekła za szybko, bo było fajnie, nawet nie wiece ile przez te 4 godziny można przyswoić wiedzy, dowiedzieć się mnóstwa ciekawych, pouczających rzeczy. Oczywiście najpierw zaczęliśmy od przedstawienia się, każdy po kolei. Później był czas na różne zadania. Najpierw wypisywaliśmy na karteczkach czym jest dla nas adopcja, no i wyszło, że jesteśmy wszyscy egoistami, ale że mamy się nie przejmować, że to normalne na początku :) Nic na to nie poradzimy, że pragniemy być rodzicami, ale to nie świadczy o tym, że dziecko nie będzie dla nas na pierwszym miejscu.
Następne spotkanie już 13 listopada, będzie bardzo ciekawie, bo będzie spotkanie z panią sędziną :)
Oczywiście dostaliśmy do domu do przeczytania artykuły oraz zadanie domowe, napisać o obawach w adopcji.

niedziela, 4 listopada 2012

04.XI.2012 rok kurs za dwa dni

Jeszcze tylko dwa dni do kursu, parę dni temu przyszedł oficjalny list z zaproszeniem na kurs, startujemy o 12:30, już nie mogę się doczekać :)